Wrócił do sprawy skatowanego 8-latka. „Twarz Kamilka towarzyszyła mi przez cały czas”

Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Poland

Down Icon

Wrócił do sprawy skatowanego 8-latka. „Twarz Kamilka towarzyszyła mi przez cały czas”

Wrócił do sprawy skatowanego 8-latka. „Twarz Kamilka towarzyszyła mi przez cały czas”

Krystyna Romanowska: Ciężko się czyta o maltretowanych i zabijanych dzieciach. Wyobrażam, że jeszcze ciężej się o nich pisze. Czy był taki moment, w którym chciał pan przestać pisać książkę o Kamilku?

Bartosz Wojsa: Nie. Chciałem wierzyć – i chyba nadal wierzę, być może naiwnie – że jeśli ta książka zmieni świadomość choćby jednej osoby, to znaczy, że warto było ją napisać. Chciałbym, aby ta książka doprowadziła do jakichś zmian. Nie mówię, że musi to być ogromny przełom, bo o przemocy wobec dzieci w Polsce powstało już wiele książek i raportów. Ale wierzę, że wniesie przynajmniej zmianę społeczną, jeśli chodzi o świadomość. I że wywoła dyskusję.

Starałem się zachować profesjonalny dystans do tej sprawy, ale twarz Kamilka towarzyszyła mi przez cały czas pisania i wciąż właściwie ją widzę.

W trakcie pisania, urodziło mi się dziecko, co sprawiło, że ta książka nabrała dla mnie zupełnie innego znaczenia. We mnie – ojcu, odpowiedzialnym za życie małego człowiek, bardzo mocno rezonowały krzywdy, jakich doświadczył mały Kamil.

Pojechał pan do Częstochowy, żeby zobaczyć dom, w którym mieszkał chłopiec z rodziną. Ale na miejscu zastał pan pusty plac zabaw i opuszczony budynek…

Kiedy po raz pierwszy stanąłem przed tym budynkiem, miałem ciarki. Kamienica była już pusta, wcześniej znajdowała się w złym stanie, a po tragedii zdecydowano o wysiedleniu wszystkich mieszkańców. To było w pewien sposób symbolicznie, że nikt już nie chce tam mieszkać. Okna były zasłonięte taśmami, na ścianach – ślady po strzałach z wiatrówek. Tak mieszkańcy Częstochowy demonstrowali niechęć do sprawców maltretowania, a potem śmierci chłopca, ale także tych, którzy – poprzez zaniechanie – przyczynili się do tragicznego finału. Najbardziej zapadła mi w pamięć samotna zjeżdżalnia stojąca obok pustego budynku. Na dawnych zdjęciach widać było, że to miejsce tętniło życiem, bawiło się tam mnóstwo dzieci. Dziś została tylko ta jedna, pusta zjeżdżalnia – obraz, który dla mnie stał się symbolem całej sprawy. Dlatego znalazł się na okładce książki.

To symbol wstydu dla Częstochowy?

Myślę, że nie tylko dla Częstochowy, choć mieszkańcy rzeczywiście to piętno odczuwają. To symbol wstydu dla nas wszystkich dorosłych, którzy w tej sprawie zawiedliśmy. Bo prawda jest taka, że chłopca pośrednio zabił brak reakcji – brak reakcji instytucji, ale też brak reakcji całego społeczeństwa. Wstyd i chęć zadośćuczynienia widać dobrze na cmentarzu. Na grobie Kamilka regularnie pojawiają się kwiaty i znicze. Grób jest bardzo zadbany. To cichy gest, ich sposób, by pamiętać, ale i by choć w minimalny sposób odkupić poczucie winy.

Wprost

Wprost

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow